Po świątecznej przerwie znowu piszę. Tym razem z innego miejsca i z innego kontynentu. Wiem , blog miał być o Kaszubach, ale życie jest pełne niespodzianek, a każdą okazję trzeba łapać za ogon natychmiast! Nogi poniosły mnie do .... Peru! I właśnie o tym państwie będę pisać przez następne dwa miesiące.
Przyleciałam do Limy dwa dni temu, 5 stycznia w nocy, niczym Trzej Królowie! Nawet samolot był odpowiednio dobrany! Amazonas to rzeka w Ameryce Południowej.
Od chwili kiedy opuściłam lotnisko w Limie wszystko wydaje mi się snem. Wszystko jest nowe, dziwne, niespotykane. Tysiące kolorów, smaków, zapachów.
Różnica czasowa, 6 godzin do tyłu, czyli kiedy Wy jecie obiad to ja dopiero wstaję! Jednak szybko przyzwyczaiłam się do tej różnicy czasowej i właściwie nie ma na mnie wpływu.
A o temperaturze nie wspomnę! Wiem, że w Polsce pada śnieg i jest poniżej zera. Tutaj 25 stopni, krótki rękawek, sandały, czapka z daszkiem obowiązkowa. Słońce grzeje bardzo mocno, duża wilgotność.
Na ulicach wciąż świateczna atmosfera. Dla mnie to dziwne uczucie, choinka czy mikołaje, a ja w krótkim rękawku. Niesamowite uczucie. Choć właściwie nie czuć tak bardzo atmosfery światecznej.
Centrum Limy, główny plac jest ozdobiony, ale same sklepy nie. Pewnie tutaj te święta nie są tak komercyjne jak w Europie.
To moje pierwsze wrażenia, pierwsze godziny w Limie. Przede mną dwa miesiące w tym cudownym kraju. Mój pobyt tutaj na pewno będzie pełen wrażeń, przygód i emocji. Tym wszystkim chcę się z Wami podzielić. Zapraszam Was na wirtualną podróż po Peru!
A to widok z okna, mikołaj na tle gór w cudownym słońcu!
To kolejna nietypowa, choć tutaj bardzo typowa rzecz, po prostu taksówka czyli cholotaxi.
..czekam niecierpliwie na dalszą część..
OdpowiedzUsuń