Za miesiąc Święta. Moje pierwsze Święta w Polsce od 11 lat. Takie prawdziwe, długo oczekiwane. W ciągu 11 lat na Święta przyleciałam dwa razy. Ale to nie to samo wpaść na chwilę, co być tutaj każdego dnia.
Na ulicach jeszcze cisza i spokój. Nie widać przedświątecznej gorączki. A do tego nie jestem przyzwyczajona. W Barcelonie to szaleństwo zaczynało się już w połowie listopada. Choć tam prezenty przynoszą Trzej Królowie, nie Święty Mikołaj. Dzieci, zamiast 6 grudnia, dostają prezenty 6 stycznia, czyli Hiszpanie mają dodatkowy miesiąc na robienie zakupów. Ale bieg po prezenty jest niewiarygodny i kiedy zaczynają się Święta, to są tak zmęczeni, że nie mają sił na świętowanie.
Ja czekam niecierpliwie na świąteczne kiermasze. Wiem, że są w grudniu, na przykład w Gdańsku. Zapach żywej choinki, śnieg, karp w wannie... Ach.....
Dowiedziałam się też, że w tym roku Święty Mikołaj będzie bardzo hojny dla mnie. Chyba jednak byłam baaaardzo grzeczną dziewczynką w tym roku, bo zaszalał, jak nigdy. Wiem, że ma ukryty dla mnie bilet i to nie byle jaki, bo na inny kontynent.
W styczniu i lutym będę pisać na blogu z magicznego miejsca. Z jakiego? Dowiecie się w swoim czasie. Ja nie mogę się już doczekać!
...karp w wannie.....super !
OdpowiedzUsuń