piątek, 18 stycznia 2013

HUACA MANGOMARCA

 
 
 
Są miasta, które są zwyczajne i takie, które zaskakują mnie na każdym kroku. I Lima właśnie taka jest. Wiele zwiedziłam, wiele widziałam, ale Lima jest tak nieprzewidywalna, że zapiera dech w piersi.
 
Mieszkam w zwyczajnej dzielnicy, dość blisko centrum. Któregoś dnia dowiedziałam się, że tuż za rogiem znajdują się jakieś tam ruiny.Poszłam je oczywiście pooglądać. To był mój pierwszy krok w stronę Machu Picchu. Drugi był wczoraj, ruiny Pachacamac, ale o tym kiedy indziej.











 



 






 
 
 
 
 
 

 
Nie mieści mi się w głowie, że 5 min. od domu, w którym mieszkam, może coś takiego istnieć. Poszukałam w internecie i znalazłam, że te ruiny pochodzą sprzed ponad tysiąca lat!!!!! Kompleks archeologiczny Mangomarca albo Templo Nuevo de Mangomarca ( Nowa Świątynia Mangomarca)  znajduje się w dolinie Rimac. Mangomarca, czyli dzielnica w której mieszkam, powstała około roku 300 n.e. pod wpływem kultury Lima. Ale dopiero stała się ważna politycznie i ekonomicznie w latach 900 - 1470, czyli do daty, w której pojawili się Inkowie.
Wygląda na to, że te ruiny miały nie tylko znaczenie ceremonialne, ale były też rezydencją. Na tym terenie odkryto też dwa duże cmentarze. Niestety, ponad 70 % tego kompleksu archeologicznego zostało zniszczone. Miejscowi wyrzucaja tam śmieci, jest miejscem zbiórki narkomanów i złodziei.

poniedziałek, 14 stycznia 2013

O JEDZENIU SŁÓW KILKA

Peruwiańczycy uwielbiają jeść. Bary i restauracje są zawsze pełne ludzi. Większość pracuje od świtu do zmierzchu albo i dłużej i dlatego jedzą na mieście.
 
 
Na targu obok miejsca gdzie mieszkam oferta gastronomiczna jest różnorodna i dość tania. Na śniadanie sok z owoców zrobiony w mojej obecności: papaja, mango, banan, truskawka... To jedna z wielu kombinacji. Świeżo upieczona bułka, przekrojona i z awokado pokrojonym w plasterki.. Do tego kawa z mlekiem...
W południe na tym samym targu menu za 5 soli ( jeden sol to mniej więcej jedna złotówka). Pierwsze danie, drugie danie plus napój ( ostatnio trafił mi się kompot). A porcje są ogromne jak dla przeciętnego Europejczyka.
 
Jeśli chodzi o jedzenie, to pierwsze pytanie jakie mi wszyscy tutaj zadają, to czy jadłam już seviche. Piszą też sebiche i nie jestem w stanie odkryć, która pisownia jest poprawna.
 
Co to jest? W wielkim skrócie to surowa ryba i owoce morza w dużej ilości soku z cytryny i cebula. Historia tej potrawy sięga czasów prahiszpańskich. Tamtejsze kultury mieszały ryby z sokiem i miąższem owocu zwanego tumbo. Później Inkowie marynowali rybę w chicha ( piwo z kukurydzy). Hiszpanie dodali cytrynę i cebulę do tego dania.
 Ceviche może być tylko z ryby albo też mixto, czyli ryba z owocami morza. I jeśli ktoś lubi te składniki, to to danie bardzo mu posmakuje! Sprzedają je prawie wszędzie, choć specjalizują się w nim tzw. sevicherias.
 
 
 
 

LIMA

Kolejny spacer po Limie. Od chińskiej dzielnicy po sztukę kolonialną.
 
 
 
Między 1849 i 1874 rokiem przybyło do Peru około 100 tyś.  Chińczyków. Mieli oni zastąpić niewolników pochodzących z Afryki na plantacjach bawełny. Wielu z nich przeniosło się do Limy kiedy to wygasły ich umowy o pracę i osiedlili się w okolicach ulicy Capon. W ten sposób powstała pierwsza dzielnica chińska na zachodniej części półkuli. Chińczycy zachowali swoje tradycje i stworzyli wiele małych restauracji z chińskim jedzeniem, nazywanych tutaj chifa, co oznacza jedz ryż po mandaryńsku.
 









 
 
Sztuka kolonialna widoczna jest na każdym kroku w Limie. To kombinacja elementów hiszpańskich ze sztuką rdzennych mieszkańców. Drewniane balkony, ozdobne drzwi, pomalowane fasady, sewillijskie płytki i wewnętrzne patia to główne cechy tej architektury.
Przykładem jest pałac Torre Tagle zbudowany w 1730 roku,  z cudownie rzeźbionymi w cedrze z Nikaragui balkonami i z wejściem z kamienia z Panamy.







sobota, 12 stycznia 2013

NAD OCEANEM...

Lima leży nad samym Oceanem Spokojnym. Po dzisiejszym spacerze nie będzie słów, są zbędne. Zresztą sama nie potrafię opisać tego, co widziałam. Pozostają tylko zdjęcia.
 
 
 






















 
 
 
 
 
 
 




 
 
 








 
 








 

środa, 9 stycznia 2013

W SERCU LIMY.

Pierwszy spacer po centrum Limy mam za sobą.  Z jednej strony Lima to takie samo miasto jak każde inne w Europie. Krzyk, ruch, tłum i ogromny pośpiech i pęd. Ale z drugiej strony są tutaj rzeczy i sytuacje, jakich w pewnie w Europie nie znajdziemy.
 
 
Przede wszystkim jest bardzo, bardzo kolorowa. Chociażby samo słońce i zieleń. Kolorowe kramy z typowymi wyrobami rękodzieła przyciągają turystów.
 
Na każdym rogu sprzedają tutejsze jedzenie, choć ja jeszcze nie mam odwagi jeść na ulicy, bo mój żołądek chyba by tego nie zniósł. Nie mogę się jednak powstrzymać, kusi mnie bardzo spróbować te wszystkie tradycyjne potrawy, więc pewnie za kilka dni ulegnę.
 
Lima to miasto gdzie można znaleźć domy z epoki kolonialnej, prainkaskie ruiny, stare kościoły i muzea pełne skarbów.
Została założona w 1535 roku przez Francisco Pizarro  i była stolicą imperium hiszpańskiego w Ameryce Południowej przez prawie dwa wieki. Znana jako Miasto Królów, stała się jedna z najważniejszych metropolii w regionie, centrum politycznym i ekonomicznym. W godle Limy znajdują się trzy korony, które reprezentują Trzech Królów.
Większość budynków w starej Limie pochodzi z epoki kolonialnej, bo te wcześniejsze zostały zniszczone przez ogromne trzęsienie ziemi w 1746 roku.
 
Główny plac, w samym sercu Limy, to plaza de Armas. To coś w stylu naszego Rynku, czy starówki. Każde miasto tutaj ma swoją plaza de Armas. I to właśnie w tym miejscu Francisco Pizarro założył Limę.Ten plac był świadkiem wielu ważnych wydarzeń. Pierwsza walka byków, egzekucja osądzonych przez Inkwizycję czy deklaracja niepodległości w 1821 roku.
Na środku plaza de Armas znajduje się fontanna wykonana z brązu i zamówiona przez hrabiego Salvatierra i wicekróla Peru w 1650 roku.
Plac otacza kilka ważnych budynków. Katedra, Pałac Prezydencki, Pałac Arcybiskupi, Urząd Miasta.
 



 
Pałac Prezydencki, zwany też  Domem Pizarro, został zbudowany przez konkwistadora na terenach, które należały do  Taulichusco,prehiszpańskiego szefa doliny Rimac i od tamtej pory stał się siedzibą władzy politycznej Peru. Został znacznie przebudowany w latach 1920 i 1930.


                                                  Plaza de Armas i w tle Katedra.


                                                                        Katedra.


 
                                                   Jedna y uliczek w centrum i góry w tle.


                                               Typowe balkony z epoki kolonialnej.

wtorek, 8 stycznia 2013

PRZYSTANEK LIMA

Po świątecznej przerwie znowu piszę. Tym razem z innego miejsca i z innego kontynentu. Wiem , blog miał być o Kaszubach, ale życie jest pełne niespodzianek, a każdą okazję trzeba łapać za ogon natychmiast! Nogi poniosły mnie do .... Peru! I właśnie o tym państwie będę pisać przez następne dwa miesiące.
 
 
Przyleciałam do Limy dwa dni temu, 5 stycznia w nocy, niczym Trzej Królowie! Nawet samolot był odpowiednio dobrany! Amazonas to rzeka w Ameryce Południowej.
 




Od chwili kiedy opuściłam lotnisko w Limie wszystko wydaje mi się snem. Wszystko jest nowe, dziwne, niespotykane. Tysiące kolorów, smaków, zapachów.
 
Różnica czasowa, 6 godzin do tyłu, czyli kiedy Wy jecie obiad to ja dopiero wstaję! Jednak szybko przyzwyczaiłam się do tej różnicy czasowej i właściwie nie ma na mnie wpływu.
 
A o temperaturze nie wspomnę! Wiem, że w Polsce pada śnieg i jest poniżej zera. Tutaj 25 stopni, krótki rękawek, sandały, czapka z daszkiem obowiązkowa. Słońce grzeje bardzo mocno, duża wilgotność.
 
Na ulicach wciąż świateczna atmosfera. Dla mnie to dziwne uczucie, choinka czy mikołaje, a ja w krótkim rękawku. Niesamowite uczucie. Choć właściwie nie czuć tak bardzo atmosfery światecznej.
Centrum Limy, główny plac jest ozdobiony, ale same sklepy nie. Pewnie tutaj te święta nie są tak komercyjne jak w Europie.
 To moje pierwsze wrażenia, pierwsze godziny w Limie. Przede mną dwa miesiące w tym cudownym kraju. Mój pobyt tutaj na pewno będzie pełen wrażeń, przygód i emocji. Tym wszystkim chcę się z Wami podzielić. Zapraszam Was na wirtualną podróż po Peru!



 
 
 
 Plaza de Armas, czyli główny plac w Limie, świątecznie, w ciągu dnia i poniżej nocą.


 
 
 
 
A to widok z okna, mikołaj na tle gór w cudownym słońcu!
 
 
 
 
To kolejna nietypowa, choć tutaj bardzo typowa rzecz, po prostu taksówka czyli cholotaxi.